• Władysław Bieliński

        • Dnia 17 września odbyła się uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej Kierownika Szkoły pana Władysława Bielińskiego.

          Nazywam się Oliwia Malinowska, przyjechałam z Wiąga gdzie chodzę do szkoły podstawowej.  17 września w naszej szkole odbyła się wyjątkowa uroczystość  - odsłonięcia tablicy upamiętniającej postać przedwojennego kierownika naszej szkoły. Zafascynowała mnie ta postać i dlatego postanowiłam ją państwu przedstawić.

                  Władysław Bieliński urodził się 14 maja 1886 roku w Tucholi w rodzinie kupieckiej. Był synem Pawła Bielińskiego i Weroniki z Ropińskich i miał troje rodzeństwa. W Tucholi skończył Szkołę Powszechną oraz zdał maturę. Następnie ukończył Studium Nauczycielskie.

                Władysław ożenił się z Marią ze Streńskich i miał piątkę dzieci: Józefa, Henryka, Jerzego, Felicję i Huberta. Z przekazu rodziny wiem, że Władysław Bieliński pojawił się na Kociewiu, gdy się ożenił. Został wtedy nauczycielem, a potem kierownikiem Szkoły Powszechnej w Ciemnikach niedaleko Jeżewa. Natomiast od roku 1920 do 1939 był kierownikiem Szkoły Powszechnej w Wiągu. Jak mówił, chciał tutaj doczekać emerytury.

                  Jego początki zarządzania szkołą trafiły na czas trudnej odbudowy i integracji Polski po zaborach. Dlatego kładł szczególny nacisk na polski charakter szkoły. Traktował swoją pracę bardzo poważnie. Kochał muzykę, grał na skrzypcach i aktywnie uczestniczył w nauce pieśni patriotycznych. W 1936 roku wraz z rodziną zamieszkał w Bydgoszczy lecz nadal pracował z zapałem i wielkim oddaniem w Szkole Powszechnej w Wiągu. W końcu sierpnia 1939 roku mimo ewidentnych sygnałów nadchodzącej wojny wyjechał z Bydgoszczy do Wiąga aby przygotować szkołę do nowego roku szkolnego. Trwał na posterunku tak długo jak zdołał.  Kiedy nadszedł front, opuścił szkołę i na rowerze, przez Chełmno po wielu perturbacjach około 20 września dotarł do swojej rodziny , do Bydgoszczy. Chciał chwilę przeczekać nawałnicę frontową i wrócić do szkoły. Liczył na to , że okupant pozwoli polskim dzieciom rozpocząć kolejny rok szkolny. Jednak z końcem września 1939 roku do domu w Bydgoszczy przybyło gestapo i zabrało Pana Władysława Bielińskiego do obozu dla internowanych Polaków, który mieścił się w koszarach wojskowych 9 między Gdańską i ulicą Powstańców Warszawy). Rodzina widywała go sporadycznie przez parkan koszar. Żona i dzieci byli przekonani, że w Władysław w każdej chwili wróci do domu.

          Stało się inaczej! 1 listopada 1939 roku wraz z grupą 52 nauczycieli został wywieziony w nieznanym wtedy kierunku. Pozbawieni wolności nie domyślali się jaki los przewidział okupant dla przedstawicieli polskiej inteligencji w czasie II wojny światowej. Zostali wywiezieni kilkanaście kilometrów od miejsca osadzenia. To były niezagospodarowane parowy w pobliżu Fordonu, które wcześniej okupant przygotował do egzekucji. Tam zostali zamordowani. Teraz to miejsce nazywamy Doliną Śmierci.

          Pewność o tym, że Władysław Bieliński nie żyje rodzina uzyskała dopiero w roku 1946, gdy na wystawie zorganizowanej z okazji 600- lecia Bydgoszczy, odnaleźli zdjęcie Władysława Bielińskiego tuż przed egzekucją.  Po ekshumacji w Dolinie Śmierci 306 osób w roku 1947 prochy pomordowanych ustawiono w trumnach na Starym Rynku w Bydgoszczy, a po nabożeństwie odprowadzona w uroczystym kondukcie żałobnym na Wzgórze Wolności i tam pochowano na Cmentarzu Bohaterów.

          Na miejscu kaźni bydgoskiej inteligencji w Dolinie Śmierci w Fordonie w roku 1975 postawiono pomnik ku czci pomordowanych. W 2008 roku dobudowano tak zwaną Kalwarię Fordońską . Na 12 stacji Drogi Krzyżowej, tak zwanej drodze do nieba wyryto nazwiska wszystkich zamordowanych, w tym Władysława Bielińskiego.

          Dziś można powiedzieć z całą pewnością, że Władysław Bieliński zginął, ponieważ był polskim nauczycielem i kierownikiem polskiej szkoły. W Wiągu ,  na uroczystości odsłonięcia tablicy upamiętniającej tę postać były dawne uczennice Pan Bielińskiego. Z sympatią wspominały dawnego nauczyciela. Opowiadały o ciekawych lekcjach jakie ów pedagog prowadził oraz wspólnym śpiewaniu patriotycznych pieśni. Mówiły o wspólnych wyprawach rowerowych po pobliskiej, przepięknej ,nadwiślańskiej okolicy.  Wzruszyło mnie jak jedna z pań pytała o dzieci Pana Bielińskiego które przecież wzrastały w Wiągu. Niestety żadne z nich już nie żyje ale na uroczystości w nasze szkole były dwie synowe byłego kierownika naszej szkoły Pani Marta  - żona Jerzego i Pani Pelagia - żona Huberta. Bardzo wzruszające było to spotkanie!

                      Teraz wiem na pewno, iż my żyjący w latach pokoju mamy obowiązek pamiętać o tych, którym odebrano życie tylko za to, że niestrudzenie krzewili kulturę i tradycję polską.

          Serdecznie zapraszam do Wiąga aby podziwiać spokojny i dostojny wyraz twarzy Władysława Bielińskiego który po 75 latach powrócił, w wymiarze duchowym, do szkoły której poświęcił 19 lat swojej pracy zawodowej.

          Dziękuję bardzo za uwagę!

          Powyższy tekst został przedstawiony przez naszą uczennicę Oliwię Malinowską na Powiatowym Konkursie Krasomówczym PTTK w Świeciu. Oliwia zdobyła drugie miejsce i będzie reprezentowała powiat i szkołę w wojewódzkich eliminacjach w Golubiu Dobrzyniu.